Daily KATOWNIK-O-METER: 17/01/2012
Katownik nocy
LeBron James, ocena 3,5/5
Suche statystyki (33 punkty, 10 asyst, 5 zbiórek, ponad 50 proc. skuteczności z gry) nie w pełni oddają to, czego w meczu przeciwko San Antonio dokonał król bez korony. Po pierwszej połowie, kiedy Heat przegrywali czternastoma punktami, a Spurs grali swoje i bez specjalnego wysiłku zdobyli 63 oczka, wydawało się, że to Tony Parker będzie kandydatem do katownika nocy. Jednak w drugiej odsłonie LeBron wziął sprawy w swoje ręce. W samej trzeciej kwarcie zdobył 17 punktów i dobrze współpracował z Mikiem Millerem, który w swoim pierwszym meczu w tym sezonie trafił wszystkie ze swoich sześciu prób za trzy. James miał też najlepszy w drużynie współczynnik +/- + 19 i trafił aż cztery z sześciu trójek. LeBron miewał już w tym roku bardziej okazałe statystki, ale to w meczach takich jak ten, kiedy drużynie nie idzie, można poznać prawdziwą wartość jej lidera. A takim, zwłaszcza pod nieobecność Dwyane’a Wade’a, jest w Miami James.
Kalecznik nocy
Richard Jefferson, ocena -3/-5
Jamesowi byłoby z pewnością trudniej poprowadzić swoją drużynę do sukcesu, gdyby jego odpowiednik po stronie Spurs, Richard Jefferson, zagrał chociaż w połowie tak jak on. Niestety dla San Antonio, dla ich niskiego skrzydłowego wtorkowy wieczór był koszmarem. Jefferson nie trafił żadnego z zaledwie trzech rzutów z gry, nie był ani razu na linii osobistych, zebrał tylko dwie piłki i zanotował pięć asyst. Miał co prawda zerowy bilans +/-, a taki na przykład Cory Joseph aż -20, ale kim jest Cory Joseph? A Jefferson, choć najlepsze lata ma już za sobą, jest wciąż renomowanym zawodnikiem i można od niego oczekiwać “nieco” więcej. W dodatku w talenty defensywne Jeffersona nie wierzy chyba nawet jego trener, bo gdy LeBron dokonywał masakry w trzeciej kwarcie, za jego krycie odpowiadał Kawhi Leonard, a później wspomniany już Joseph.
TPB.