Daily KATOWNIK-O-METER: 26/12/2011
Katownik Nocy
Marcus Thornton, ocena 4,5/5
Każdy głupi mógłby wyróżnić Duranta za jego wczorajszy występ. Bardziej wybredni i wyrafinowani znawcy koszykarskiego rzemiosła chętniej zachwyciliby się postawą Ty’a Lawsona ze spotkania przeciwko mistrzom z Dallas. Jeszcze inni przecierali oczy ze zdumienia po debiucie Rubio przeciwko Oklahomie i to jego asysty okrzyknęliby szczytem katorgi. Sęk w tym, że KD przyzwyczaił nas do takiego poziomu, Timberwolves przegrali a statystyki Lawsona były jednak ciutkę słabsze od tego, co zaproponował nam Marcus Thornton. Ten babyface killer rzucił skapcaniałym Lakersom 27 punktów (9 z 13 z gry, 4 na 7 za trzy i wszystkie 5 rzutów osobowych). Podobne zawody zagrał Tyreke Evans, ale to Marcus zamknął mecz. No i przyćmił drugą rzucającą gwiazdę drużyny, Jimmera Fredette, na którego właśnie rozpoczął się konkretny hype! Stay thursty my friends…
Anty-Katownik Nocy
Kevin Martin, ocena -5/-5
Jeżeli występ Jasona Richardsona z opening night był gówniany, to to, co zaprezentował nam wczoraj Kevin Martin ciężko nawet skategoryzować w fekalnej hierarchii bytów. 1 na 10 z gry, chybione wszystkie 6 prób za trzy, zero zbiórek i asysta. Może chłopak miał zły dzień? Może to wina złej rotacji mega doświadczonego na stołku komentatorskim trenerskim Kevina McHale’a? Może to kwestia obrony, na którą Stan Van Gundy stawia tak duży nacisk (choć apparently nikt go nie słucha)? Cóż, niech włodarze Rockets nie będą smutni. W piątek AZS Politechnika Warszawska kończy swój żywot, będą mogli w końcu ściągnąć Ponitkę.
bjb