Posts Tagged ‘ Chauncey Billups ’

Daily KATOWNIK-O-METER: 13/03/2011

Katownik Nocy

Stephen Curry, ocena 4/5

Nie wiem co to jest za akcja, ale wychodzi na to, że tym, którzy jeszcze pamiętają swoje występy w NCAA udziela się klimat March Madness. Psycho T pobił rekord kariery, Warrickowi zdarzyły się nienajgorsze mecze, ale to młody Curry zagrał wczoraj najlepiej. Steph dzielił i rządził w bardzo ładnie zorganizowanej grze Warriors, zostawiając lekko w tyle Montę, który – choć jest graczem wyjątkowym, to niestety – jednowymiarowym. Oglądałem kilka spotkań Davidson z Currym w składzie i byłem przekonany, że ten dzieciak nie poradzi sobie rzucony na głęboką wodę. O tym, jak się myliłem udowodnił nie tylko zdobywając niewyobrażalnie prestiżową nagrodę w konkursie Skills Challenge, ale również grając tak równo i wszechstronnie jak wczoraj. Podczas 38 minut spędzonych na parkiecie rzucił 24 punkty (8 na 15 z gry, w tym 4 trafione trójki na 6 oddanych), miał 9 zbiórek i 6 asyst (w tym między innymi taką!), plus 2 przechwyty i tylko jedną stratę. Wiecie co jest najśmieszniejsze w tym wszystkim? Otóż pan Curry senior ma podobno aż 5 synów… i jeden z nich gra w Duke!

Anty-Katownik Nocy

Chauncey Billups, ocena -2,5/-5

Co za gówniana niedziela! Serio, w ogóle jeden z gorszych weekendów od dłuższego czasu. Thunder bez wysiłku niszczą bezradnych Cavs, Raptors próbują gonić Bobcats, Magic miażdżą Suns (choć Gortat grał dobrze), Knickerbockers natomiast wespół z Kozłami z Milwakee postanowili zostać kozłami ofiarnymi tej żałosnej marcowej niedzieli! Celtics grali słabo, ale lepiej nie musieli bo i tak zniszczyli Bucks, a rozmiary tej porażki najlepiej obrazuje fakt, że jedynym zawodnikiem, który zanotował dwucyfrowy wynik punktowy w drużynie z Milwakee był niejaki Earl Barron (znacie go?). A ile punktów zdobył? Dziesięć. Mógłbym się jeszcze godzinami pastwić nad resztą Bucks, na czele z Johnem Salmonsem (0/5, 0 zbiórek, 2 asysty, 4 straty) czy Carlosem Delfino; mógłbym katować Kevina Love za frustrację, którą okazywał nie radząc sobie w ataku z Lee i Biedrinsem, którzy do spółki zniszczyli nic nie warty choć piękny rekord, albo Wesleya Johnsona, który uparcie próbował zdobywać punkty, z miernym skutkiem. Największe potępienie należy się jednak Billupsowi. Nic mnie nie obchodzi, że miał 9 punktów, 6 zbiórek i 4 asysty – grał totalne siano! Chauncey jest bardzo istotnym elementem nowojorskiej układanki (co widać było podczas trade’owych negocjacji) i bez niego ciężko myśleć o rozsądnej grze. Kiedy jego brakuje by dyrygować meczem, mamy dwie gwiazdy urządzające sobie konkurs rzutowy. A propos rzutów – Mr Big Shot nie trafił wczoraj ani jednej z 7 trójek. Dorzućcie do tego 4 straty i brak zimnej głowy w końcówce, gdy Knicks zaczęli dochodzić Pacers i macie swojego Anty-Katownika. A poza tym ma imię jak białogłowa ze średniowiecznej Saksonii!

bjb

Daily KATOWNIK-O-METER: 4/03/2011

Katownik Nocy

Amar’e Stoudemire, ocena 3/5

Zdając sobie sprawę z tego, jak kontrowersyjna może wydawać się decyzja uhonorowania właśnie STATa naszym wyróżnieniem, spieszę wyjaśnić czemu tak się stało już w pierwszych słowach mego listu. Był przecież Andre Igoudala, który zaliczył triple-double w wygranym meczu przeciwko samemu Kevinowi Love Timberwolves. Był Monta Ellis który rzucił 41 punktów na bardzo przyzwoitej skuteczności, w – co prawda przegranym – spotkaniu z Bostonem. Dlaczego więc Amar’e? Cóż, zacznijmy od tego, że jego przydomek nie wziął się przecież znikąd. Do swoich 41 punktów dołożył 9 zbiórek (odpowiednio 4 w ataku i 5 w obronie), 3 asysty i blok. Anthony rozegrał zawody całkiem nieźle, był bardzo widoczny na boisku, ale statystycznie wypadł dużo słabiej. Dodatkowo zmarnował ostatnie posiadanie faulując w ataku; ostatnie posiadanie wypracowane bardzo niewygodną trójką właśnie przez Stoudemire’a. Gdyby na boisku był jeszcze Billups może sprawy potoczyłyby inaczej… Coulda, woulda, shoulda

Anty-Katownik Nocy

Steve Blake, ocena -4/-5

Wiem, że znowu się muszę tłumaczyć… Wiem, że Lakers tak naprawdę nie potrzebują rozgrywającego przez te trójkąty Phila, wiem, że Fisher sprawdza się w swojej roli dokładnie tak, jakby tego sobie życzył Jax i nie powinienem się czepiać. Ale, zobaczcie – Derek musiał opuścić boisko w związku z Wielką Zemstą Kwame Browna, dzięki czemu Steve miał okazję pograć trochę dłużej i coś więcej pokazać. Pokazał jednak tak niewiele, że NBA powinna zabronić nosić mu jego imienia, bo kala honor wszystkich Kanadyjczyków z RPA! 3 punkty (trafiając jeden rzut na 7!), jedna zbióreczka w obronie i ZERO asyst. Statystyki mówią jeszcze o 2 przechwytach i bloku ale jakoś sobie tego nie przypominam. Gdzie się podziały wszystkie białe czekolady, goddemyt?!

bjb

Daily KATOWNIK-O-METER: 21/02/2011

Katownicy nocy

Donnie Walsh, ocena 4/5

Siedmiomiesięczna saga katorga z Carmelo w roli głównej dobiegła końca, a zawdzięczamy to właśnie GM z Nowego Jorku. Warto przy tek okazji wyjaśnić kilka spraw. Po pierwsze Carmelo to nie LeBron, więc jego przyjście nie robi z Knicksów jednego z faworytów do tytułu. Z pewnością jednak duet Amar’e-Carmelo jest jednym z najlepszych w ataku duetów w lidze, zdolnym do wygrywania pojedynczych meczów w sezonie bez większej pomocy reszty drużyny. Po drugie, jeśli Chauncey Billups mimo wcześniejszych zapowiedzi postanowi dokończyć sezon w Nowym Jorku, to zamiana Feltona na niego nie musi osłabić drużyny. Billups to mistrz NBA, lider szatni każdej drużyny w której grał (poza tymi 7589 zespołami , w których był przed Detroit), a za trzy rzuca nie gorzej niż Felton. Jest też o dwa lata młodszy od Steve’a Nasha i o trzy od Jasona Kidda, więc jeśli podpisze latem nowy kontrakt, Knicks nie będą musieli desperacko polować na Chrisa Paula ani tym bardziej na łapserdaka Derona Williamsa. Po trzecie, wielu fachowców mówi, że Knicks mogli poczekać do wakacji i wtedy podpisać Carmelo za darmo. Proszę tak nie mówić! LeBron też miał podpisać kontrakt w NY, a wiadomo jak się to skończyło. Poza tym w przypadku lockoutu wszystkie plany mogą wziąć w łeb. A tak, po 40 meczach i play-offach w barwach Knicksów, Carmelo raczej nie będzie chciał przejść ani do Houston, ani tym bardziej do martwych New Jersey. Teraz przed Walshem ostatnie zadanie-dodać do składu jeszcze ze 2-3 niezłych zawodników (poza Corey’em Brewerem) i zmienić trenera, bo trudno sobie wyobrazić, że Mike D’Antoni poprowadzi drużynę z Billupsem na rozegraniu do prawdziwych sukcesów (i to nie Chauncey jest tu problemem).

Masai Ujiri, ocena 4/5

Generalny menedżer Denver stanął przed zadaniem teoretycznie niemożliwym-oddać największą gwiazdę drużyny, która w mniej ub bardziej jasny sposób dała do zrozumienia, że chce odejść i dostać w zamian coś więcej niż wybory w drugiej rundzie draftu i Anthony’ego Randolpha. Carmelo nie ułatwiał mu zadania, bo niejednoznacznymi wypowiedziami obniżał swoją wartość transferową. A jednak udało się! Za Melo i Billupsa (oraz Sheldena Williamsa, Renaldo Balkmana i Anthony’ego Cartera, ale c’mon), Denver otrzymali niewiele gorszego niż Billups, a o osiem lat młodszego Feltona, rzekomo (wg. D’Antoniego) najlepszego strzelca na świecie, Gallinariego, a także niskiego skrzydłowego z potencjałem, Wilsona Chandlera oraz bohatera najlepszego plakatu sezonu, Timofeya Mozgova. Także pick w pierwszej rundzie draftu 2014 piechotą nie chodzi, nawet jeśli będzie to raczej numer 26. niż 2. Tak czy inaczej, zamiast stracić Carmelo za darmo i być ścierwem jak Cleveland, Nuggets wyszli na tym całkiem nieźle. Dlatego to Pan Ujiri powinien sam przed sobą uchylić kapelusza.

TPB.